Noteć Gębice – KS Brzoza 5:3 (25.11.17)

Choć naszą obecność na meczu Noteć Gębice – KS Brzoza oddaliśmy już dwoma całkiem godnymi materiałami…
…to jednak tradycja rzecz święta i spóźnione, ale szczere być musi. A że to ostatni moment, bo zaczęliśmy już piłkarską wiosnę, więc – krótkie, bo krótkie, ale zawsze! – sporządziliśmy.
Spóźnione, ale szczere podsumowanie meczu Noteć – KS made by wagon pierwszy feat. Wagon Trzeci.
25.11.17, Klasa A kujawsko-pomorska, grupa Bydgoszcz II, Noteć Gębice – KS Brzoza 5:3.
PRZEJECHANE KILOMETRY:
48 (w jedną stronę). Wprawdzie samochodem, ale jak na skrzydłach, bo z zasiadającym obok Wagonem Trzecim udawaliśmy się nie tylko na pyszną walkę o ligowe punkty, ale przede wszystkim na jeszcze pyszniejsze spotkanie z panem Przemkiem Tomaszewskim, którego owoc podlinkowaliśmy powyżej. Nie wybiło nas więc z równowagi przymusowe zboczenie z trasy na wyraźne wskazanie blokującego pierwotnie obrany szlak umundurowanego funkcjonariusza.
BILETY:
W przeciwieństwie do poprzedniej wizyty w Gębicach miesiąc wcześniej – tym razem przy bramie urzędował pan inkasent.
Bilet w cenie 3 zł za sztukę wyglądał tak:
SPIKER:
Konsekwentnie – brak.
Z PIWEM NA STADION:
Rzecz jasna. Używanie jednak za mocno w oczy się nie rzucało i nie zrodziło żadnych negatywnych konsekwencji (poza ewentualnym bólem głowy kolejnego dnia, ale tego zweryfikować się nie podejmujemy). Same pozytywy, w tym ekologiczne nagromadzenie surowców wtórnych.
CATERING:
We własnym zakresie. Zwłaszcza przyjezdni przybyli przygotowani.
WC:
Coś, co wzięliśmy za zamkniętą toaletę podczas debiutanckiej wizyty w Gębicach, okazało się jednak zamkniętym magazynkiem. Szczęścia należy więc próbować w plenerze bądź w budynku klubowym.
TABLICA WYNIKÓW:
Niestety brak, co wobec przebiegu meczu i ośmiu golach wzbudziło w Wagonie Trzecim, znanym krzewicielu polskiej myśli matematycznej, lekki popłoch. Na szczęście obyło się bez zabitych i rannych.
DOPING MIEJSCOWYCH:
Im dalej w mecz, tym śpiewniej i weselej, o czym na własnych uszach regularnie przekonywał się skrzydłowy gości, pieszczotliwie nazywany przez obecnych na trybunach „Blondyną”.
Była też flaga.
ZORGANIZOWANI PRZYJEZDNI:
Aż tak daleko idących wniosków byśmy nie wyciągali, niemniej w specyficznej gębickiej klatce zagościło kilkanaście osób. Aktywni byli umiarkowanie, ale kilka razy dali o sobie znać, zwłaszcza Przemkowi Tomaszewskiemu. Niskie ukłony również za odśpiewanie po boiskowym wpierdolu „Mamy lidera!”.
TEKST MECZU:
– Blondyna, kto cię dyma jak mnie ni ma?!
Nie miał pan skrzydłowy lekkiego życia.
OGÓLNA FAJNOŚĆ:
8/10.
WOLNE WNIOSKI:
Bardzo dobry mecz, a przede wszystkim plan, który jechaliśmy tam zrealizować, został wykonany perfekcyjnie. Jak zawsze przy nadarzającej się okazji – pozdrawiamy pana Przemka (pamiętamy o przegranej w zakładzie flaszce).
Obserwuj nas